środa, 3 lipca 2013

Do sześciu razy sztuka


Jestem upartym koziorożcem, często bywa to moją wadą, wczoraj zaś Kacper uznał to za zaletę. Obiecałam mu, że przejdę się z nim do fryzjera i zrobimy wzorek - np. błyskawicę. Zapowiadała się ładna pogoda, więc wyruszyliśmy na spacer.

Pierwszy fryzjer: nie, tu nikt nie ma maszynki do wzorków, mogę dać Pani namiar na kogoś, ale to jest w innej dzielnicy, całkiem niezły kawałek stąd.

W drugim salonie fryzjerskim (pani zdziwiona, jakby nie spodziewała się klientów ;p ): nic takiego nie robię.

W trzecim: Nie, nie mamy maszynki. Nie znamy nikogo, kto ma tu maszynkę.

W czwartym: Aśka robisz wzorki? Nie...

W piątym (bardzo, bardzo miłe panie): Niestety, tutaj nikt wzorków dla dzieci nie robi, nie słyszałyśmy o tym. W centrum są fryzjerzy dla dzieci, tam na pewno Pani coś znajdzie. Proszę poszukać w internecie...

Parę metrów dalej...

W szóstym salonie: A jaki wzór chłopak potrzebuje? Nie ma sprawy. Pioruna nie zrobię, bo nie mam specjalnej maszynki, ale błyskawicę nie ma problemu.

No i się udało! PS. wiedziałam, że się uda, tylko nie myślałam, że tak szybko :))))


2 komentarze:

  1. Mam głupie pytanie, ale czym się różni błyskawica od pioruna. To chyba synonimy :P Myślałam, że bardziej będzie widać wzorek.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie są to synonimy. Piorun jest bardziej wyrazisty, dlatego fryzjerka na początek zrobiła delikatną błyskawicę, żeby i dziecku i rodzicom się podobało :)

    OdpowiedzUsuń