Uwielbiam relaks. Uwielbiam za każdym razem coś nowego. Takim ciekawym doświadczeniem był więc dla mnie floating.
"Kładziesz się na spokojnej powierzchni ciepłego oceanu, zamykasz oczy i
unosisz się lekko, bez wysiłku, nie myśląc przez chwilę o niczym".
Pierwszy raz jest trudny. Chcąc nie chcąc trudno oszukać ciało, które przez pierwsze minuty jest naprężone. Nogi bardzo się odprężyły, umysł wyciszył, kark początkowo trochę pobolewał, ale kiedy podłożyłam pod niego ręce, było już lepiej. Przez chwilę medytowałam, słuchając morskiej muzyki.. 1 godzinny seans to stanowczo za mało, żeby w zupełności odpłynąć od rzeczywistości. Ale choć była to tylko 1 godzina, to jednak w pełni należała tylko do mnie :) Bardzo mi tego brakowało :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz