Zawsze marzyłam aby nauczyć się jeździć konno, jak się dziś okazało, to także marzenie mojego męża :) Dziś był więc nasz pierwszy raz. Nie powiem, że było łatwo, bo już same wejście na konia to nie lada wyczyn, potem utrzymanie się, no i zawładnięcie nad zwierzęciem.
Koń to ciekawe zwierzę. Charakterne i uparte! Mnie trudno było go zdominować, z jednej strony dlatego, że nie chciałam zrobić mu krzywdy i ani mocno nie kopnąć, ani nie ciągnąć za wodze, a z drugiej, jako że to mój pierwszy raz, po prostu się go bałam, nie czułam się pewnie siedząc na nim - zawsze mógłby mnie zrzucić, gdyby coś mu się nie podobało.. Drugim razem postaram się być bardziej odważna :))))
Za to mój małżonek spisał się na złoto! Bez problemu wsiadł na konia, od razu zaczął jeździć, skakać, cofać go. SZOK! Przynajmniej tak to wyglądało z mojej perspektywy :) Bo z jego to wiem, że też tak łatwo nie było, ale że jest silniejszy, odważniejszy, to świetnie sobie poradził! Bardzo jestem z niego dumna :)
Godzinę spędziliśmy na całkowitym oderwaniu się od problemów, domu, dzieciaczków :) Bardzo się cieszę, że koleżanka poleciła mi ten sport, tę formę relaksu. Świetnie się czuję po takim treningu charakterów :)